Never give up |
- A tobie co? - zapytała nieuprzejmym tonem kobieta, najwidoczniej jeszcze zła po całym tym incydencie z bronią.
Startujemy
Widzisz, jaka jestem piękna?
Pokochaj mnie.
- Spóźniłam się. Nie ważne. A... może to twoja obecność... Dobra, ja spadam. Miłej zabawy z truposzem, czy coś. Nie mów niczego glinom, bo będziesz miała problemy. Ty i ja. Radzę ci uciekać i nie dotykać ciała, bo zbiorą twoje odciski palców, a chyba tego nie chcesz, moja droga. Odejdę do siebie, nie będziesz musiała patrzeć na moją mordę. Miłego dnia. - mruknęła czarnowłosa, pochylając się nisko i nie spuszczając wzroku z tajemniczej osoby. Tak, lepiej będzie, jeżeli jak najszybciej oddali się od człowieka i zostawił truposza. Otrzymała potrzebę dostarczenia do organizmu kolejnej dawki narkotyku, albo zmianę w wilka. Albo i to i to.
- A cu szukałaś? - zapytała nagle, spoglądając z bólem serca wciąż w swój telefon, jakby był martwym szczeniaczkiem.
- Coś cennego, co posiadają w sobie tylko truposze i raczej nic, co powinno interesować kogoś takiego, jak ty. Zwykłego śmiertelnika. Nawet nie cuchniesz jak łowca. - mruknęła, odwracając się tym razem od rudowłosej. No tak. Czego miała się niby bać? Człowiek z jakimiś delikatnymi ulepszeniami niemający nawet pojęcia, jak wielką nosi w sobie moc orchidea.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz